Otóż moje Drogie - INHALOWAĆ!!
Jeremi pierwszy katar przechodził w wieku 3 miesięcy i ... tak, ja też inhalowałam. Brałam małą kluskę na kolana i przykładałam małą, pediatryczną maseczkę do pyszczka dziecia. Powiem Wam więcej - podobało mu się to zdecydowanie bardziej niż teraz, kiedy ma skończony rok, bierze nogi za pas i po prostu ucieka, albo krzyczy wniebogłosy. Wtedy nie wyrywał się ani trochę, wręcz przeciwnie, siedział grzecznie i wyraźnie był rozbawiony mgiełką, która osadza mu się na pyszczku. Otwierał szeroko buziaka, zlizywał ową mgiełkę z warg, bawił się przepysznie.
Prędzej zadałabym pytanie - jak przytrzymać rocznego, zwiewającego i wijącego się dzieciaka? :P
Obiecałam sobie, że nie będę opisywała na blogu rzeczy, których nie przetestowałam osobiście, ale tu muszę zrobić wyjątek od reguły. Ponieważ dla mam, które nie wyobrażają sobie przytrzymywania malucha istnieją w sklepach internetowych, a i zapewne w aptekach stacjonarnych specjalne smoczki do inhalacji.
Podkreślam jednak, że ja smoczka do inhalacji nie stosowałam i nie wiem, jak się sprawdza. Może któraś z Mam ma coś do powiedzenia w tej kwestii? Zachęcam do pisania opinii w komentarzach.
Dlaczego jestem tak strasznym zwolennikiem inhalacji? Odpowiedź jest prosta - bo jestem zagorzałym przeciwnikiem antybiotyków, które jak wiadomo działają tylko na bakterie, a katar rzadko bywa bakteryjny w pierwotnym stanie, owszem bakteryjny się stanie, kiedy zalegając w nosku staje się pożywką dla bakterii. Wtedy dochodzi do nadkażenia bakteryjnego, najczęściej przyjmuje on wtedy kolor żółtawy lub zielonkawy, natomiast katar spowodowany przez wirusy jest bezbarwny !!
Polecam też przeczytanie artykułu na ten temat!