wtorek, 24 września 2013

Jedzenie i siedzenie poza domem, czyli Yummigo 2w1

Większość z nas ma w domu duże stacjonarne krzesełko do karmienia, które bardzo ciężko zabrać ze sobą gdziekolwiek, o krótkich weekendowych wypadach, czy chociażby odwiedzinach u rodziny, nie wspomnę.

Ponieważ sama mam teścia poza miejscem mojego stałego zamieszkania, do którego jeżdżę dosyć często zaczęłam szukać rozwiązania problemu - w czym choć na chwilę przytrzymać wiercącego się Małolata, któremu na dodatek trzeba coś wsadzić do dzioba.

Przeglądając róże blogi i fora natknęłam się na krzesełko i walizeczkę 2w1 Yummigo firmy Benbat. Pomyślałam sobie - Ok, krzesełko jest, egzamin powinno zdać, a na dodatek mam walizeczkę, czyli dzień dobry moja torebko!!

Mój entuzjazm zgasiła cena tego produktu - 140 zł można wydać zdecydowanie na coś innego i bardziej potrzebnego. Oglądałam tą walizeczkę milion razy. Za każdym razem wydawało mi się, że będę żałowała wydanych na nią pieniędzy. Radziłam sobie przy pomocy fotelika samochodowego, tego pierwszego 0-13 kg, do którego wkładałam syna i usiłowałam go karmić. Kiedy po raz 124 ubrudziłam tapicerkę, siebie i podłogę postanowiłam zainwestować 140 zł w krzesełko i walizeczkę 2w1.

Z niecierpliwością czekałam na kuriera z przesyłką. Kiedy się doczekałam i zobaczyłam to cudo, wiedziałam, że żałować nie będę.

Firma Benbat bardzo postarała się o wykonanie swojego produktu z bardzo dobrych jakościowo materiałów.

Walizeczka łatwo się otwiera i pomieści wszystko, co małemu Głodomorowi potrzebne jest na wyjazd, ale uwaga - wyjazd jednodniowy. Nie ma szans, żeby upchać do wnętrza walizki więcej słoiczków, butelek i herbatek niż na jeden dzień. Mi to nie przeszkadza, ponieważ wyjeżdżając gdzieś z noclegiem zawsze zabiera się dodatkowe torby, szczególnie jadąc z dzieckiem, ale o pakowaniu rzeczy na weekendowy wyjazd z dzieckiem w innym poście.

Dzięki temu cudnemu wynalazkowi odzyskałam całkowicie swoją torebkę i już nie muszę wyciągać śliniaków, butelek i łyżeczek żeby dokopać się do portfela - toreb do wózka nie uznawałam od początku swojego macierzyństwa, ot taka przypadłość :)

Jak to cudo się montuje i jak to w ogóle działa? Banalnie. Walizeczkokrzesełko ma dwa paski. Jeden, który służy nam do noszenia torby na ramieniu i drugi, który zabezpiecza torbę przed nieplanowanym jej otwarciem i wysypaniem zawartości na środku ulicy. Pasek służący do noszenia zapinamy pod siedziskiem  krzesła, natomiast pasek zabezpieczający służy nam do zapięcia na oparciu . Montaż bardzo prosty, pasy przesuwają się bez problemu, bez zacinania się. Następnie podnosimy oparcie Yummigo i trzypunktowymi pasami bezpieczeństwa przypinamy malucha do krzesełka - tadam - gotowe :)

Samo krzesełko jest wręcz rozkosznie przesłodkie dzięki uszom, które po rozłożeniu radośnie sobie sterczą, a które przy zamkniętym wynalazku służą do zapięcia na guziczki oparcia dziecinnego krzesełka, żeby to nie latało jak przysłowiowy Żyd po pustym sklepie.

Yummigo pasuje zarówno do krzeseł standardowych, dla dorosłych, jak i do dziecięcego Mammuta z Ikei. 

Przeznaczone jest dla dzieci o wadze do 20 kg, dzięki czemu siedzącemu już stabilnie, ale wciąż niskiemu 2latkowi zapewnią optymalną wysokość przy stole i możliwość cieszenia się posiłkiem z rodziną lub umożliwią zajęcie go poprzez rysowanie, malowanie i inne bazgranie.






Oczywiście, że walizeczka ma wady, w sumie to wadę - brak możliwości ściągnięcia tapicerki do prania. Ja się ratuje zawsze kładąc pieluchę tetrową na krzesełko.

Reasumując - pieniędzy wydanych nie żałuję i wszystkim, którzy często poruszają się z dzieckiem po rodzinach, znajomych i innych serdecznie polecam zainwestowanie.

Ja swój kupiłam na stronie mamamuminka.pl i gorąco polecam!

6 komentarzy:

  1. Ale fajne, ja również muszę takie sprawić córze
    Pozdrawiam http://memoriems.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem fajne:)
    My jesteśmy właśnie w trakcie poszukiwań krzesełka do karmienia, musimy więc takie przenośne pooglądać, bo dużo jeździmy i mogłoby być przydatne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że sprawdzi się też spokojnie przy mniejszym mieszkaniu, jako "codzienne" krzesełko. Jednak "stacjonarne" krzesełka to rupcie zajmujące kupę miejsca.

      Usuń
  3. Zajefajny gadżet! Chyba nad tym pomyślimy, bo rodzinka niebawem się nam powiększy i potem to młodszy będzie korzystał z normalnego krzesełka, a starsza mogłaby z takiego siedziska, Bardzo mi się podoba, zwłaszcza że my z tych mocno mobilnych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. noo bombowy gadżet:) uwielbiamy takie Dzieciorkowe nowinki,ale gdybyśmy tak mieli zabierać w podróż cały nasz majdan, trudno by było zapakowac się nawet do naszego auta;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam kiedyś o tym cudzie w gazecie i odrazu wiedziałam, że jak Gabryś podrośnie to się w niego zaopatrzymy - a skoro polecasz to tym lepiej! Opinia innej mamy zawsze bardzo pomaga :)

    OdpowiedzUsuń